Jezu, Maryjo, Józefie św., Wam oddaję ciało i duszę moją

żona Roberta

Nasza przygoda z bł. Franciszką Siedliską rozpoczęła się wiele lat temu, gdy razem z mężem zostaliśmy zaproszeni przez Siostry Nazaretanki, które wówczas posługiwały w naszej parafii w Sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej w Warszawie, na spotkanie formacyjne dla rodzin. Zaproszenie miało oficjalny charakter – znalazło się w naszej skrzynce pocztowej. Mój mąż, Robert, uznał, że na takie zaproszenie należy odpowiedzieć obecnością.

Na spotkaniu poznaliśmy rodziny z dziećmi, podobne do naszej, które również pragnęły wzrastać w wierze. Od tamtej pory regularnie uczestniczyliśmy w spotkaniach organizowanych przez Siostry, a także w rekolekcjach organizowanych przez Stowarzyszenie Najświętszej Rodziny. Dzięki temu zrozumieliśmy, że Siostry i członkowie SNR-u stali się dla nas jak druga rodzina. Z czasem zapragnęliśmy dołączyć do wspólnoty, by w pełni korzystać z jej duchowego bogactwa.

Stowarzyszenie Najświętszej Rodziny, założone z inicjatywy bł. Franciszki Siedliskiej, miało na celu włączenie osób świeckich w charyzmat Zgromadzenia, aby wspólnie szerzyć Królestwo Bożej Miłości – wśród siebie, innych, a szczególnie w rodzinach. Przynależność do Stowarzyszenia zmieniła nasze spojrzenie na życie – czasami wydawało się ono prostsze, lżejsze, bardziej bezpieczne. Dokonaliśmy także aktu intronizacji Ikony Świętej Rodziny, oddając Jej pierwszeństwo w naszym życiu osobistym, małżeńskim i rodzinnym.

Poruszające doświadczenie

1 maja 2010 roku uczestniczyliśmy w rekolekcjach dla małżeństw w Ciechocinku. Jednym z ćwiczeń było wzajemne napisanie testamentu. To doświadczenie było dla mnie niezwykle poruszające – łzy, które płynęły z moich oczu, rozmyły moje spisane myśli. Robert podszedł do zadania z pełną odpowiedzialnością. Jego testament był konkretny, pełen wskazówek dotyczących codziennych spraw, naszego małżeństwa, ojcostwa i kwestii materialnych. Zawarł w nim także duchowe przesłanie dla naszych córek, które kochał nad życie.

W drodze do Roszkowej Woli

Każdego roku, w rocznicę beatyfikacji bł. Franciszki Siedliskiej, uczestniczyliśmy w Pielgrzymce Dziękczynnej do Roszkowej Woli. W 2015 roku pielgrzymka przypadła dokładnie 1 maja – pięć lat po napisaniu testamentów. Kilkanaście dni przed pielgrzymką Robert wyjął swój testament, przeczytał go i powiedział mi, gdzie go odkłada, dodając: „Jeśli będzie potrzeba, wróć do jego treści”.

Tego roku postanowił wyruszyć rowerem z Warszawy do Roszkowej Woli, mówiąc, że pielgrzymka autokarowa jest dla wygodnych. Razem z naszą młodszą córką wybrałyśmy podróż autokarem, podczas gdy nasza starsza córka została w domu, przygotowując się do matury.

Wieczorem próbowałam odwieść Roberta od jego planu – tłumaczyłam, że to duży wysiłek. Odpowiedział, że ma ważną intencję, której nie może nam teraz zdradzić, ale obiecał, że po powrocie wszystko wyjaśni. Tych słów nigdy nie usłyszeliśmy…

Robert wyruszył na rowerze, lecz do Roszkowej Woli nie dotarł.

Ostatnia rozmowa

W trakcie podróży Robert dzwonił do mnie. Nic nie wskazywało na tragedię, która miała się wydarzyć. Kilkanaście minut później otrzymałam wiadomość, że jest reanimowany. Świadkowie opisywali, że upadł bez udziału osób trzecich, tracąc przytomność. Lekarz poinformował mnie, że mimo długiej reanimacji nie udało się przywrócić akcji serca. Zwrócił uwagę na szczegół: „Obrączka na palcu, szkaplerz na szyi – to nie codzienność”.

Bóg miał inne plany, choć po ludzku bardzo trudne do zrozumienia. Wierzę, że bł. Franciszka przeprowadziła Roberta na drugi brzeg, do Domu Ojca.

Wsparcie wspólnoty

W tych trudnych chwilach ogromnym wsparciem była dla mnie obecność Sióstr Nazaretanek oraz członków Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny. To wsparcie trwa do dziś, a wspólna modlitwa pozwala mi żyć nadzieją na spotkanie z Robertem.

Na jego nagrobku widnieje wizerunek Świętej Rodziny i słowa:

„Jezu, Maryjo, Józefie Święty, Wam oddaję ciało i duszę moją”.

Robert pozostawił w swoim notatniku poruszające słowa:

„Właśnie dziś dostosuję się do tego, co jest, a nie będę próbować naginać wszystkiego do moich własnych życzeń. Przyjmę mój los taki, jaki mi ten dzień przyniesie, i postaram się do niego dostosować”.

Niech Święta Rodzina oraz wstawiennictwo bł. Matki Franciszki Siedliskiej prowadzą nas do Domu Ojca. Żyjąc w Ich obecności tu, na ziemi, myślą i sercem jesteśmy już w niebie.

Ostatnie słowa, które Robert wylosował na spotkaniu u Sióstr, brzmiały:

„Zwycięstwo zupełne czeka nas po śmierci. Ono jest łaską darmo nam daną” – są to słowa bł. Franciszki.

Udostępnij:

Zobacz inne artykuły

Świętość jest możliwa

Świętość jest możliwa

ŚWIĘTOŚĆ W CODZIENNOŚCI – taki był temat spotkań regionalnych, które odbyły się w Supraślu, Żdżarach, Ostrzeszowie i Wytycznie. Temat został zaczerpnięty z adhortacji papieża Franciszka Gaudete et exultate czyli O powołaniu do świętości w świecie współczesnym. Każdego kto czyta te słowa,…

s. Angelina CSFN
Dotyk łaski

Dotyk łaski

Ożywienie duszy na rekolekcjach Czas duchowego uśpienia Od kilku lat nie uczestniczyłem w rekolekcjach. Moje serce wypełniła gorycz, a dusza stopniowo obumierała. Wiadomość o możliwości udziału w rekolekcjach wywołała we mnie radość, choć nie obeszło się bez wewnętrznej walki duchowej. Przemiana…

Janusz G
Moje spotkanie z bł. Franciszką Siedliską

Moje spotkanie z bł. Franciszką Siedliską

Pierwsze spotkanie – formalne początki Nazywam się s. Michaela i pragnę podzielić się moim osobistym doświadczeniem związanym z bł. Franciszką Siedliską. Po raz pierwszy zetknęłam się z Błogosławioną jeszcze przed wstąpieniem do klasztoru. Postanowiłam wtedy poznać Założycielkę Zgromadzenia, do którego planowałam…

s. Michaela
format_quote

W najdrobniejszej rzeczy trzeba być zjednoczoną z wolą Pana Jezusa.

bł. Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza
keyboard_arrow_up